Czyżby sen...
...omam...
....a może kolejne wspomnienie...?
To nie było ważne w tym momencie. Bo właśnie wtedy ujrzałem ukochaną twarz mojej mamy. Stała przy drzwiach gildii i smutnym wzrokiem przyglądała się jej członkom. Widziałem łzy w jej oczach, które w magiczny sposób znikły gdy zwróciła swój wzrok na mnie uśmiechając się tak jak tylko ona potrafiła.
Poczułem ból w sercu na widok tego uśmiechu. Zwłaszcza, że moja ukochana mama rozpłynęła się równie szybko co się pojawiła. Znowu zostałem sam.
Nie mogąc znieść tego wszystkiego wyszedłem z gildii nawet się nie odwracając. Szedłem bez siebie cały czas zastanawiając się czemu nikt jej nie pamięta? ONA PRZECIEŻ BYŁA TAM!!! Byłem tego pewien. Ona należała do tej gildii, czemu zatem nie chcą o niej mówić?
Co takiego wydarzyło się 19 lat temu?
Nie mogłem myśleć logicznie. Byłem cały wzburzony, całą tą sprawą i moim wybuchem. To znowu przypomniało mi o tym głosie w głowie. Co się do cholery dzieje?
Upadłem na kolana na jakiejś łące. Nie wiedziałem nawet jak się tam dostałem.
Cała ta sytuacja mnie przerastała. Co się ze mną dzieje? Co mam dalej robić?
Z tego wszystkiego łzy popłynęły mi po moich policzkach. Czułem wstyd, strach i... zniechęcenie. Chciałem odejść najdalej jak się dało od tego miasta, tej gildii i tych ludzi! Miałem ochotę również ich wszystkich zabić.
Te mieszane uczucia przeraziły mnie nie na żarty.
- Cholera.... cholera... cholera...- powtarzałem jak w amoku trzymając się za głowe i kołysząc się.
- Laxus powiedział, że jak nie zapłacisz za szkody to cię wyrzuci z gildii. Oczywiście zaraz po śmiertelnym pobiciu przeze mnie- usłyszałem za sobą jakiś głos. Odwróciłem się. Z początku nie mogłem pojąc jak to się stało, że czas tak szybko minął z południa do wieczora. Później sobie uświadomiłem, że najnormalniej w świecie zemdlałem...znowu. Spojrzałem na właściciela głosu i zobaczyłem ostatnią osobę jaką chciałbym w tym momencie spotkać... Julię.
- Co tutaj robisz?- spytałem ostro. Nie podobał mi się fakt, że ona widzi mnie w takim stanie. A sądzę, że wyglądałem co najmniej jak ktoś przejechany przez powóz.
- Laxus kazał mi ciebie znaleźć i ci przekazać tą informację. Swoją drogą nieźle narozrabiałeś- powiedziała Julia obojętnym tonem. Choć mi wydawało się, że usłyszałem w nim nutkę podziwu. Lecz w tym momencie mnie to nie interesowało. Miałem gdzieś to co mówił Laxsus i co mówiła ta dziwna dziewczyna. Dlatego też prychnąłem z pogardą i wstałem z ziemi i wymijając ją ruszyłem w stronę miasta, tak przynajmniej mi się wydawało- Hej!- usłyszałem za sobą głos, ale nie odwróciłem się- Hej! Ty głąbie!
Odwróciłem się nagle i zmierzyłem Julię nienawistnym spojrzeniem.
- Czyli tak mam się do ciebie zwracać?- spytała Julia mierząc mnie nie spokojnym spojrzeniem. Bała się mojej reakcji. Nic dziwnego po tym co zrobiłem w Gildii.
- Zamknij się! - ryknąłem- Po co tu jesteś?
- Nie pozwolę nikomu bezcześcić naszej gildii, a już bynajmniej nie pozwolę na to takiemu głąbowi jak ty- powiedziała z gniewem. Miałem już dość wszystkiego, chciałem dać jej nauczkę. Ale nie miałem już zapasów magii. Wszystko co zebrałem odkąd przyjaciel Lokiego zdjął mi obroże, poszło na ten bezsensowny atak w gildii. Nadal byłem słaby. Jedyne co mogłem to krzyczeć.
- Zamknij się ty dewotko- ryknąłem. W chwilę później leżałem na ziemi próbując złapać oddech. Spojrzałem na stojącą nade mną Julię. Była wściekła- Co uraziłem twoją nieskazitelną dumę? Czyżbym nadepnął ci na odci...- nie dokończyłem bo w tym momencie zostałem sfaulowany w najgorszy dla mężczyzny sposób.
- Coo? Boli?- spytała Julia odwracając się na pięcie i odchodząc. Odwróciła się tylko na chwilę- Wracaj do Gildii i przeproś wszystkich za to co się dzisiaj wydarzyło- po czym zniknęła mi z oczu. Leżałem jeszcze kilka chwil na zimnej ziemi. Myślałem o tym co powiedziała Julia oraz o tym, że miała rację. Muszę przeprosić za to co się stało.
Ale jutro dziasiaj byłem już wystarczająco zmęczony. Dlatego też po kilku godzinach błądzeniach przekroczyłem próg swojego pokoju z zamiarem pójścia spać i zapomnienia o wszystkim. Ale było ciemno i nie zauważyłem stojącej szafki uderzyłem w nią z niesamowitą siłą.
- Cholera!- krzyknąłem zapalając światło. Tak Yui była w moim pokoju. Zostawiła posiłek dla mnie i Hany, oraz kilka dodatkowych mebli. Jednym z nim była ta oto szafka nocna w którą uderzyłem. Nie czekając na nic odniosłem tą szafkę na swoje miejsce. Podczas przenoszenia z szafki wypadła jakaś kartkę. Podniosłem ją niezwłocznie. Była to fotografia. Cała gildia Fairy Tail razem z moją mamą...
Jak to? Pomyślałem. Przyjrzałem się dokładnie fotografii. Była tam Erza i Grey i kilka innych postaci, których jeszcze nie znałem. Wśród nich był również Natsu oraz... blond włosy mężczyzna... To musiał być Usui, którego znała moja mama. Był podobny do mnie...
Nie! Nie przybyłem tutaj, aby szukać ojca!
Ale z drugiej strony cel który sobie wyznaczyłem też nie miał sensu. Co chciałem uzyskać poszukując przyjaciół mojej mamy?
Chciałem...hmm... chciałem, aby wiedzieli. Aby poznali prawdę o jej życiu i śmierci... Prawdę, której nawet ja nie znałem. Jaką osobą była moja mama nim stała się niewolnicą? Dlaczego została nią? I czemu nikt jej nie uratował?
Na ostatnie pytanie znałem odpowiedź. Nikt o niej nie pamiętał. Dlaczego? Co takiego stało się 19 lat temu? Przypomniałem sobie wtedy pierwszy list mamy. Ona wspominała coś o tym.
Rzuciłem się szybko do szafki, gdzie trzymałem listy mojej mamy i wyciągnąłem ten, który ostatnio czytałem. Bez trudu odnalazłem właściwą linijkę tekstu:
"Tęsknie za tamtym życiem. Za przygodami, które mogłam jeszcze przeżyć. Za przyjaciółmi, którzy zostali w tyle. Marzę, aby ich wszystkich znów zobaczyć choćby na chwile, na kilka sekund. Ale to nie jest możliwe, mamo. Oni mnie już nie będą szukać. Zostałam sama.".
Czyżby mama wiedziała o tym co się działo tutaj w Magnolii? Ale co to było?
- Usui-chan- wymruczała Hana wyrywając mnie z rozmyślań. Zupełnie zapomniałem o niej. Była z pewnością głodna.
- Dobrze, Hano. Zaraz zjemy- wyszeptałem tylko.
Nazajutrz wróciłem do gildii. Nie było to proste, ale konieczne. Musiałem poznać prawdę o mojej mamie. Poznać prawdę dlaczego to wszystko się wydarzyło. Sądziłem, że Lucy Heartfillia, mag gildii Fairy Tail, chciałaby aby jej przyjaciele poznali prawdę...
Dlatego też najpokorniej jak umiałem przeprosiłem wszystkich członków gildii i obiecałem mistrzowi zapłacić za szkody przeze mnie wyrządzone. Ku memu zdziwieniu nikt nie miał do mnie żalu. Wręcz przeciwnie wszyscy gratulowali mi wspaniałej mocy! Tylko mistrz zachowywał rezerwę. Tak jakby zastanawiając się nad czymś głęboko. Ale nic nie powiedział, a ja nie miałem zamiaru pytać.
Postanowiłem na razie porzucić poszukiwania prawdy i poczekać na dalszy rozwój wydarzeń. Może coś kiedyś naprowadzi mnie na właściwą ścieżkę.
- Ty jesteś Usui?- spytał mnie jakiś chłopak. Od razu go rozpoznałem był on tym chłopakiem, który bił się z Julią w dniu, kiedy przybyłem do gildii.
- Tak- odparłem. Chłopak przyjrzał mi się uważnie i wyszczerzył zęby w szczerym uśmiechu. Odwzajemniłem ten uśmiech...
- Słuchaj, twoja magia jest boska! Z chęcią zobaczylibyśmy cię w naszej grupie! Mamy zamiar zrobić kolejną najsilniejszą grupę Fairy Tail! Taką jaką tworzyli dawniej wujek Natsu, wujek Gray i ciocia Erza. To była wspaniała trójka!
- Nie zapominaj, że był z nimi ktoś jeszcze- powiedziała Julia podchodząc do nas.
- Phi jakiś tam mag Gwiezdnej Energii- prychnął pogardliwie chłopak. Na co Julia wywróciła do góry oczami.
- Ten byle jakiś mag, pokonał ponoć wujka Natsu podczas Igrzysk Magicznych!- żachnęła się Julia.
- Nie wierzę w to! Jeśli by to była prawda, to czemu nie znamy imienia tego maga?
- Sam wujek Natsu o tym wspominał, oraz ciocia Yui! To musi być prawda!- powiedziała Gin, która również dołączyła do tej dyskusji.
- Yhm... wy jesteście...yyy...razem w drużynie?- spytałem nieśmiało. Na co chłopak uśmiechnął się szczerze.
- Tak! To jest Julia, córka Erzy i Jellalla, twarda babka z niej! Au!- dostał pięścią po głowie od Juli, która nie spojrzała na mnie ani razu odkąd dołączyła do grupy- Au! A to jest Gin córka Graya i Juvii, łączy magie wody i lodu. To istny geniusz!- pochwalił chłopak Gin na co ta się zarumieniła- A ja jestem Gale. Syn Smoczego Zabójcy, Gajeela i geniusza gildii Levi. Po ojcu mam moc a po mamie spryt- zawołał uradowany na co Julia prychła. Ale nic nie powiedziała.
- To jak, Usui? Dołączysz do nas?- spytała Gin nieśmiało, przez chwile wydawało mi się że w oczach Juli zobaczyłem błysk.. no nie wiem sam... nadziei? Nie rozumiałem tego. Ale też nie chciałem się w to zagłębiać. Nie za bardzo chciałem łączyć się w jakieś tam drużyny, jednak coś popchnęło mnie abym się zgodził. Dlatego też odezwałem się w ten sposób:
- Jestem Usui Heart. Mag posługujący się magią Elementów, syn....- tu zawahałem się przez moment jednak usta same ułożyły się w następujące słowo- niczyi...
```````
Ohayo jeszcze raz :D
Mamy i trzeci rozdział :D Za wszelkie błędy przepraszam, poprawiałam w gorączce ^^ Jak widać, teraz zaczniemy właściwą ścieżkę opowiadania. Smuci mnie jednak fakt, że to co w dalszej części opowiadania przedstawię będzie bardzo podobne do tego, co się dzieje aktualnie w filerach :"( wybaczcie, ten fakt, ale pomysł na tego typu opowiadanie miałam wcześniej...
No nic będzie co ma być :) Teraz rozdziały powinny być regularnie co tydzień w piątek:) myślę że do godziny 21 powinna się notka pojawiać :) Bo teraz już powoli ogarniam bestie braku czasu i motywacji no i pokonałam wrednego chochlika komputerowego ^^
No nie zanudzam już :)
Dobranoc i miłej lektury :*